Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego właściwie e-learning?

Jakiś czas temu w trakcie rozmowy ze znajomym na temat mojej pracy zawodowej zetknęłam się z pytaniem, dlaczego stosowany jest skrót e-learning a nie i-learning, skoro w największym skrócie jest to nauczanie przez Internet. O ile oczywiście sam e-learning odnosi się do pojęcia znacznie szerszego i ogólnego, czyli electronic learning, a co za tym idzie szeroko rozumianego nauczania z wykorzystaniem komputera, o tyle sam zwrot i-learning pozostawił mnie z pewnymi refleksjami. Zanim jednak do nich przejdę, spróbuję najpierw pokrótce zebrać w całość istotę samego e-learningu.

Tutoriale i samouczki – w życiu tak, w pracy nie

Pomimo prężnie rozwijającego się świata e-learningowego, a co za tym idzie rozwoju programów, systemów czy całej gamy rozwiązań i produktów, popularność e-learningu w organizacjach rośnie stosunkowo wolno. Korzystamy z nich na co dzień – w Internecie znajdziemy właściwie wszystko, od lekcji e-learningowych, przez wszelkiego rodzaju screencasty, animacje czy videotutoriale. Najprościej: jak zrobić sushi albo kurs szydełkowania? Chyba każdy z nas raz na jakiś czas poszukuje takich filmów w sieci i chyba nikt nie zaprzeczy, że są to prawdopodobnie najszybsze, najprostsze i najczęściej ogólnodostępne – czyli darmowe – rozwiązania. E-learning został stworzony dla ludzi i wciąż podąża w tym kierunku, odpowiadając na kolejne nasze potrzeby. Wyróżniamy różne jego formy, począwszy od distance-learningu (d-learning), przez mobile-learning (m-learning) na blended-learning (b-learning) skończywszy. Pierwsza z nich dotyczy nauczania na odległość, jednak przy zapewnieniu komunikacji obustronnej w taki sposób, aby umożliwić dialog między słuchaczem a nauczycielem. Druga, bardziej nowoczesna forma, czyli m-learning, dotyczy nauczania z wykorzystaniem urządzeń mobilnych takich jak laptopy, tablety czy smartfony. W tym przypadku niezbędne jest zapewnienie stałego łącza bezprzewodowego, które zapewni płynność przepływu danych. I najszersza z form, blended-learning, jako postać zmiksowania szkoleń online z tradycyjnymi szkoleniami na sali szkoleniowej.

Wszystko po to, aby sprostać naszym potrzebom i oczekiwaniom – tu i teraz. Dlaczego więc firmy wciąż tak ostrożnie podchodzą do tego tematu?

Na podstawie niektórych rozmów z klientami można wyciągnąć wnioski, że obecny rynek zaczyna być przesycony szkoleniami tradycyjnymi, a dla firm coraz częściej stają się one nieopłacalne. Skoordynowanie obecności grupy uczestników w tym samym czasie i miejscu potrafi być prawdziwym wyzwaniem. Jedno- lub dwudniowe szkolenia na sali wyłączają pracownika z obowiązków, co prędzej czy później przekłada się na pewne straty. W wątpliwość poddawana jest również ich efektywność, ponieważ często uczestnicy szkolenia traktują je bardziej jako okazję do integracji niż czas na szkolenie nowych kompetencji. Nierzadko występuje też konieczność powtarzania szkoleń dla kolejnych grup, co może wpływać na zniekształcenie jednolitości przekazu. Do tego dochodzą stałe koszty (trenera, sali, cateringu, kolejnych materiałów) oraz jednak ograniczony monitoring realizacji założeń przed szkoleniem.

Zabierz szkolenie do domu

Odpowiedzią na te zastrzeżenia są właśnie szkolenia e-learningowe, szyte na miarę zgodnie z oczekiwaniami, potrzebami i wizją klienta. Jego wpływ na każdą stronę realizacji – merytoryczną, techniczną czy funkcjonalną zapewnia stworzenie unikalnego szkolenia. W e-learningu spotykamy się z jednorazowym kosztem początkowym, który szybko się zwraca. Przy spełnieniu warunków technicznych, czyli zapewnieniu odpowiedniego łącza internetowego i możliwie aktualnych wersji przeglądarek, szkolenia mogą być dostępne z każdego miejsca, o każdej porze, na każdym urządzeniu mobilnym. Gwarantują wielokrotność podejść, możliwość przerwania i powrócenia do miejsca, w którym się przerwało, szybkie i lekkie utrwalanie oraz weryfikację wiedzy. Jednolitość przekazu zapewnia dokładnie ten sam materiał przekazywany dowolnej ilości uczestników, co świetnie się sprawdza w przypadku występowania ryzyka wysokiego wskaźnika rotacji pracowników. I co więcej, możliwość uaktualniania i modyfikowania materiału przy niskich kosztach.

Czasem spotykam się jednak z wątpliwościami dotyczącymi braku człowieka – trenera, eksperta w procesie nauczania oraz brakiem pewności, na ile uczestnik szkolenia faktycznie zrealizuje je samodzielnie. Co więcej, jak go przekonać do sensowności takiego szkolenia oraz zmotywować, by je ukończył? Muszę przyznać, że sama często myślę nad tymi zastrzeżeniami – czy przekazanie jednej lub kilku lekcji e-learningowych firmie rzeczywiście zrealizuje proces szkoleniowy w zadowalającym stopniu? Czy firma odnotuje korzyści z ich posiadania, a co za tym idzie powróci w przyszłości do nas? Tej pewności nie mam, dlatego wyznaję zasadę, że zarówno w e-learningu, jak i pewnie w większości różnych obszarów, istotą jest kompleksowość. Na czym polega ta e-learningowa kompleksowość, jak ją opisać? Odpowiedź jest krótka: to właśnie jest i-learning.

I-learning to najprościej integrated-learning, czyli swoista sieć lub system zintegrowanego nauczania lub co więcej, zarządzania nauczaniem. Tego rodzaju rozwiązanie oferuje np. firma Oracle[1], dostarczając organizacjom „pełną infrastrukturę umożliwiającą udostępnianie kursów i szkoleń, zarządzanie nimi oraz ich śledzenie – zarówno w środowiskach sieciowych (w trybie online), jak i przy klasycznej organizacji nauczania.”[2]

Wirtualne centrum szkoleniowe

Jeszcze prościej i-learning to po prostu platformy e-learningowe, na których organizacja może zarządzać wszystkimi szkoleniami i kursami, procesami nauczania czy ścieżkami rozwoju. Wyobraźcie sobie platformę, na której każdy pracownik posiada swój profil, swoje miejsce i przypisane do siebie odpowiednie kursy oraz wszelkiego rodzaju materiały w zależności od działu, ścieżki rozwoju itp. Platforma stanowi kanał komunikacyjny między działem HR a pracownikami oraz między samymi pracownikami, a jednocześnie daje możliwość stałego monitorowania efektywności szkoleń, ponieważ wszystkie te dane z kursów spływają na platformę. Wspominane wcześniej wszystkie zalety lekcji e-learningowych nabierają jeszcze większego znaczenia w zintegrowanym systemie. Uczestnik wie, że jego wyniki nie znikają w eterze lecz istnieje do nich wgląd. W łatwy sposób możemy wyeliminować również zarzut, dotyczący braku kontaktu z trenerem – ekspertem, umieszczając na platformie przestrzeń wirtualnych klas, webinarów. Poprzez platformę przekazywać możemy zadania wdrożeniowe, następnie realizować na niej, nawet indywidualne, spotkania online z trenerem.

Nie bez znaczenia jest tutaj również element rywalizacyjny między użytkownikami. Platforma daje szerokie możliwości realizacji tak modnej obecnie grywalizacji. Zaangażowanie użytkowników wzrasta, gdy organizacja w zamian za wykonane zadania, będące jednocześnie formą przekazania/przećwiczenia oczekiwanych przez organizację umiejętności, oferuje nagrody. Podstawą takiej grywalizacji jest utrzymanie jej lekkości, aby zmotywować oraz sprytne przekazywanie wiedzy podczas zabawy. Wartością dodaną działań grywalizacyjnych jest również poczucie integracji między pracownikami oraz ich integracji z samą organizacją.

Pozostaje jeszcze pytanie, kto tym wszystkim będzie zarządzał? Zarządzanie platformą może być elementem jej wsparcia, oferowanego przez jej twórców, ale może być też przekazane bezpośrednio w ręce działu szkoleń, działu HR lub innego odpowiedzialnego za ten obszar działań w organizacji. Platformy e-learningowe typu LMS stale ewoluują, dając nowe możliwości, nowe ulepszenia. Idąc z duchem czasu, platforma zastępuje standardowe, tradycyjne szkolenia „na sali” zapewniając kompleksowość procesu nauczania i podnoszenia kwalifikacji.

Jedno miejsce, zawsze i wszędzie. Jasność, klarowność i wytyczone kierunki dla każdego użytkownika. Lekkość i szybkość. Integracja.

Podsumuję krótko, jestem na tak! A Wy?

Źródła:
[1] https://ilearning.oracle.com/ilearn/en/learner/jsp/login.jsp
[2] https://ilearning.oracle.com/ilearn/en/learner/jsp/login.jsp